sobota, 20 września 2014

Pomarańczowo

Na blogu u Jasnej 8 kolejna odsłona fotozabawy w kolory lata.

Ponieważ do dwóch poprzednich części tej sympatycznej zabawy zgłosiłem swoje zdjęcia, zatem wypada wziąć udział i w tej rundzie. Tym razem tematem jest kolor pomarańczowy.

Zdjęć w takiej tonacji kolorystycznej nie mam zbyt wielu.

Pierwsze to zdjęcie jednego ze scenicznych kostiumów Zespołu Pieśni i Tańca "Mazowsze", zrobione w czasie zwiedzania Muzeum tegoż zespołu w Otrębusach k.Warszawy.

Ze zbiorów Muzeum Zespołu "Mazowsze"

Drugie zdjęcie zrobione zostało w zabytkowej parowozowni w Skierniewicach i przedstawia stare, towarowe wagony kolejowe na bocznym już torze.

Na bocznym torze

Trzecie zdjęcie, najbardziej chyba pomarańczowe, to zrobione już ładnych parę lat temu zdjęcie zachodu słońca nad naszym Bałtykiem. Zdjęcie wykonane zostało na plaży w Ustroniu Morskim.

Koniec słonecznego dnia

I wreszcie ostatnie zdjęcie z pomarańczowymi akcentami, bo trudno powiedzieć, aby kolor pomarańczowy na nim dominował. Zdjęcie zostało zrobione w czasie festynu z okazji Święta Bożego Ciała na rynku w Łowiczu i przedstawia uchwyconą scenkę z udziałem przypadkowej osoby i promującej imprezę szczudlarki - czyli pani poruszającej się na szczudłach.
I to właśnie zdjęcie zgłaszam do udziału w zabawie w kolory lata - pomarańczowy. Może tego pomarańczowego nie ma na nim zbyt wiele, ale myślę, że ono właśnie jest najciekawsze. A więc "Podpatrzone":

Podpatrzone

Jeszcze tylko banerek:



I już... Pozdrowienia dla wszystkich zaglądających :-)

sobota, 6 września 2014

U schyłku lata

"Gdy trzcina zaczyna płowieć,
a żołądź większy w dąbrowie,
znak, że lata złote nogi
już szykują się do drogi"

Niezmiennie, taki czas jak teraz przywodzi na myśl te właśnie słowa mistrza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. A gdy "lata złote nogi już szykują się do drogi" to najwyższy czas pomyśleć o zimie, która czy chcemy, czy nie chcemy, czy wcześniej czy później, czy na dłużej czy na krócej, ale jednak do nas przyjdzie. 
Dlatego pora najwyższa pomyśleć np. o opale na zimie - sprawie kluczowej gdy mieszka się na wsi, dobrze jest też mieć w spiżarce kilka, no... kilkanaście słoików z jakimiś przetworami, a na półce parę butelek soków i... umówmy się, że nie tylko soków na długie zimowe wieczory.

U nas wyglądało to tak:

Koniec wakacji to najwyższy czas na zamówienie drewna do kominka.
Drewno przyjechało w takiej oto postaci.

A przy pomocy takiego oto urządzenia...

... udało się je doprowadzić do takiej oto postaci.
W zasadzie jakby ręką sięgnąć z okna,
to po drewno nawet z domu wychodzić nie trzeba :-)

Kiedy już uporaliśmy się z drewnem, zauważyliśmy, że nasze niemal zupełnie dzikie śliwy całkiem nieźle obrodziły w tym roku:

Wiaderko śliwek...

Fama (tu trochę w cieniu) pomagała zbierać, a jakże...

Gotujemy pierwsze śliwkowe powidła...

Trzy z trzydziestu słoików

A to nasz dotychczasowy, tegoroczny urobek:
jeżynówka, czyli nalewka na jeżynach, sok z czarnego bzu
i bzówka czyli nalewka na kwiatach czarnego bzu

A z takich oto niepozornych owocków...

... właśnie powstaje prawdziwy rarytas

To dereń jadalny, a to w słoiku to królowa nalewek, czyli
DERENIÓWKA

Jak widać do zimy przygotowaliśmy się wszechstronnie. Mamy opał, mamy coś do jedzenia (powidła), mamy coś do popicia (sok z czarnego bzu), mamy coś do napicia (się) - bzówka, mamy też coś na święta i inne specjalne okazje - dereniówkę. Czegoż chcieć więcej...
I tylko nasz Skierka przypatrywał się naszym wyczynom z właściwego sobie dystansu, czyli z górnej części schodów.

Nasz Dzwonnik z Notre Dame
No... teraz zima nam nie taka straszna.