W drodze z Jeruzala, bardziej znanego jako Wilkowyje, wpadliśmy do uroczego miasteczka o nazwie Żelechów. Legenda głosi, że nazwa ta pochodzi od stoczonej na tych terenach w bardzo dalekiej przeszłości bitwy pomiędzy Jaćwingami a Polanami. Polanie, niestety bitwę przegrali, a zwrot "żal Lachów" miała dać początek obecnej formie nazwy Żelechów. Czy tak było, czy nie, nie nam rozsądzać, ale fakt faktem, że Żelechów ma historię interesującą, o czym najlepiej przekonać się samemu choćby wstukując tę nazwę do internetowej wyszukiwarki. Ciekawą i bogatą historię ma także żelechowski pałac, dla którego to właśnie do Żelechowa zajrzeliśmy. Pałac, zbudowany w XVIII wieku przechodził różne, mniej lub bardziej burzliwe koleje losu, aby w czasie II wojny światowej niemalże popaść w ruinę. Po wojnie w pałacu ulokowano szkołę, po jej wyprowadzeniu się z jego murów budynek stał zupełnie nieużywany. Dopiero po ponownym przekazaniu go w ręce prywatne doczekał się należnego mu od dawna remontu i renowacji. Po trwających kilka lat pracach konserwatorskich (budynek jest wpisany na listę zabytków) nie tylko odzyskał dawną świetność, ale także nabrał zupełnie nowego blasku. Niedawno w jego podwojach otwarto ośrodek konferencyjno-wypoczynkowy pod nazwą "Pałac Żelechów". W ośrodku można skorzystać między innymi z unikatowego spa czy zarezerwować nocleg w elegancko urządzonych pokojach czy apartamentach. Nas jednak do Żelechowa sprowadziło co innego. Otóż Pałac ma swój własny... browar, który można obejrzeć. Takiej gratki nie mogliśmy przepuścić i wraz z naszym aparatem odwiedziliśmy to sympatyczne miejsce.
|
Główny budynek żelechowskiego pałacu |
Taki oto widok wita odwiedzających kompleks pałacowy w Żelechowie. To główny budynek pałacu. Oprócz niego są tutaj jeszcze dwie oficyny, zabudowane po obu stronach budynku głównego i niemal 8 hektarowy park.
|
Jedna z oficyn. |
|
I druga z nich. |
Z bocznych budynków pałacu prowadzą zejścia do parku. Charakterystyczne jest, że nie komunikują się one z parkowymi alejkami, ale prowadzą wprost na trawę. W parku bowiem nie zauważyliśmy alejek, chodzi się tam po prostu po trawie, nawiasem mówiąc świetnie utrzymanej. Dlatego, na zdjęciu schody z budynku prowadzą wprost na trawnik.
|
Wejście do budynku głównego. |
Zwiedzanie pałacu rozpoczęliśmy od wyprawy do jego... podziemi.
|
Jeden z podziemnych korytarzy. |
Podziemia żelechowskiego pałacu nie są chyba zbyt rozległe, choć robią takie wrażenie, ze względu na ilość różnych pomieszczeń, zaułków, zakamarków i korytarzy oraz krętość tych ostatnich. Podziemna część pałacu robi naprawdę duże wrażenie, bo wraz z całym obiektem została poddana gruntownemu remontowi i naprawdę udanej rewitalizacji.
|
Podziemia żelechowskiego pałacu robią naprawdę duże wrażenie. |
W czasie spaceru podziemnymi korytarzami można natknąć się wiele niespodzianek. Na przykład na nietypowy kominek...
|
Kominek w podziemiach. |
... czy choćby podziemny pub...
|
W podziemnej części można napić się dobrego (naprawdę) piwa. |
... który serwuje doskonałe piwo z własnego browaru. Oczywiście także umieszczonego w podziemiach pałacu.
|
Browar żelechowski. |
|
Kadzie z żelechowskim piwem. |
|
Fragment instalacji piwowarskiej. |
|
A tutaj serwuje się żelechowskie piwo. |
Kontynuując spacer po żelechowskim Pałacu niepostrzeżenie opuściliśmy jego podziemia i trafiliśmy do ogromnej sali balowej, może bankietowej, może konferencyjnej...
|
Sala bankietowa. |
|
Przez okna i tiulowe firany sączy się leniwie dzienne światło. |
I na tym zakończyliśmy spacer po części pomieszczeń żelechowskiego pałacu. Do spa i części hotelowej nie zaglądaliśmy, nie chcąc nadużywać gościnności i tak nad wyraz wyrozumiałej obsługi.
Za to kiedy wyszliśmy na zewnątrz czekała nas kolejna widokowa niespodzianka. Oto przed boczną oficyną pałacu stała najprawdziwsza dorożka. Nie wiem czy była zaczarowana, jak u Gałczyńskiego, ale na pewno bardzo ładna i fotogeniczna.
|
Zaczarowana dorożka? Zaczarowany dorożkarz?
Zaczarowany koń? |
Takim miłym akcentem pożegnał nas żelechowski pałac. Jeszcze tylko rzut oka na pałacowy park.
|
Park liczy sobie ok. 8 ha. |
|
Jedno ze starych drzew,
które tutaj otacza się opieką. |
I z żalem kończymy naszą wizytę w Żelechowie. Na "otarcie łez" zabieramy ze sobą dwie butelki wspaniałego żelechowskiego piwa. Mniejszy żal, że trzeba wracać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz