Na blogu Lucy z głową w chmurach wyczytałem o konkursie na kocie portrety na blogu Klub Kota Jasna 8.
Tak się składa, że mamy u siebie trzy koty, a od niedawna nawet cztery, o czym za chwilę. Nic więc dziwnego, że temat mnie zainteresował, oczywiście na bloga zajrzałem, wpis o konkursie przeczytałem, zdjęcia już nadesłane obejrzałem. I postanowiłem wysłać zdjęcie jednego z naszych kotów. Nie będzie to jednak portert Mamrota, który jest u nas najdłużej i jest kotem najbardziej zadomowionym, i od którego zaczęła się nasz kocia przygoda. Nie będzie to portret Skierki, czarnego kociaka (dzisiaj kocura) przygarniętego na prośbę dzieci, bo jak z wieloma innymi kotami, nie było z nim co zrobić. Nie będzie to też portreci przesympatycznej Burki zwanej Elwetką, drobnej kociczki zauważonej przez nas (właściwie przez naszą boskerkę) w klatce w jednej z weterynaryjnych klinik z kartką "Szukam domu". Nie... Na konkurs postanowiłem wysłać zrobiony przed kliku dosłownie dniami portret naszego najnowszego kociego lokatora, Łobuza. Kociak trafił do nas jakiś czas temu, poraniony, pogryziony przez innego kota, może jakiegoś drapieżnika, bo jego domem był las. Pogryzienie było tak pechowe, że kocina stał się niemal zupełnie bezradny, z trudem chodził, na pewno nie mógłby nic sobie upolować. Przyszedł pod nasz dom i przysiadł pod okapem dachu i tak go znaleźliśmy. Wetrynarz, antybiotykowa kuracja, leki zadziałały i kot w miarę szybko odzyskał sprawność i wigor. I oczywiście wócił do lasu, ale już na krtótko. Po kilku dniach znowu wrócił i znowu ciut poturbowany. Postanowiliśmy więc kociaka przygarnąć i włączyć do naszej kocio-psiej gromadki, tym bardziej, że zwierzak zdecydownaie chętnie powracał do naszego obejścia.
Dzisiaj Łobuz - takie imię mu chyba najbardziej pasuje - kolejny już dzień aklimatyzuje się w naszym domu i wśród naszych czworonogów. I jest coraz bardziej sympatyczny, coraz bardziej przywiązany, coraz bardziej przymilny. Słowem sympatyczny łobuziak. Będąc na dworze spogląda co prawda jeszcze za ogrodzenie, w stronę lasu, ale na wołanie po imieniu przychodzi do nas...
A oto i on:
Dzisiaj Łobuz - takie imię mu chyba najbardziej pasuje - kolejny już dzień aklimatyzuje się w naszym domu i wśród naszych czworonogów. I jest coraz bardziej sympatyczny, coraz bardziej przywiązany, coraz bardziej przymilny. Słowem sympatyczny łobuziak. Będąc na dworze spogląda co prawda jeszcze za ogrodzenie, w stronę lasu, ale na wołanie po imieniu przychodzi do nas...
A oto i on:
Łobuz - kolejny kot przygarnięty pod nasz dach |
Powoli odzyskuje koci wigor |
Kiedy więc wyczytałem o konkursie na koci portret zorganizownaym na blogu Klub Kota Jasna 8
postanowiłem, że na konkurs wyślę portrecik tego kociego pechowca, a może szczęściarza... Tym bardziej, że akurat dosłownie kilka dni temu urządziliśmy sobie małą sesję fotograficzną i wyszedł z tego taki oto obrazek:
Fajny portret :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za umieszczenie informacji o Konkursie ;-)
Dziekuję za miłe słowo i witam w gronie obserwatorów :-) A pomysł z konkursem na koci portret bardzo fajny :-)
UsuńChciałam ci napisać ze zdjęcie Łobuz jest najbardziej klimatyczne w konkursie. Widać jaki z niego Włoczykij :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Miło jest przeczytać taki komentarz. Z przyjemnością witam w gronie obserwatorów :-)
Usuń