Przerwa w blogowaniu spowodowana była aklimatyzowaniem się Skierki w nowym miejscu, a ściślej mówiąc aklimatyzowaniem się wśród dotychczasowych mieszkańców. Z Nuką, naszą bokserką, poszło gładko. To grzeczna i bardzo posłuszna psina (ja mówię na nią psica, ale to bardzo pieszczotliwe stwierdzenie) i doskonale wiemy, że kota nie ruszy. Tak było, gdy w naszym domu pojawił się Mamrot, tak jest i teraz, kiedy ni stąd ni zowąd zjawiła się Skierka.
Niestety, z Mamrotem nie poszło już tak gładko. Kot prawdopodobnie poczuł zagrożenie swojej pozycji w domu i z początku traktował nowego przybysza z rezerwą, a nawet niechęcią. Mamrotowi przydzieliliśmy więc piętro naszego domu, Skierce parter, a na schodach postawiliśmy graniczny "mur" w postaci kawałka dykty, która skutecznie zabezpieczała Skierkę przed niebezpiecznymi wypadami w rewiry Mamrota.
Sytuacja stawała się na tyle męcząca i irytująca, że - chociaż żadne z nas głośno tego nie powiedziało, ale zaczęliśmy oboje myśleć o oddaniu w dobre ręce naszej dopiero co polubionej kotki. W naszej sytuacji zadanie o tyle skomplikowane, że Skierka nie mogła by trafić w ręce ludzi zupełnie nam obcych i w miejsce kompletnie nam nieznane. Nastroje więc były minorowe, aż do dzisiaj.
Dzisiaj nastąpił przełom w kocich relacjach. Co prawda, nie wybuchła nagle kocia miłość ani nie rozgorzała kocia przyjaźń na dobre i na złe, ale za to wzajemna tolerancja osiągnęła poziom umożliwiający przebywanie dotychczasowych antagonistów w jednym pomieszczeniu bez narażania nas na stresy. Mamy nadzieję, że to początek normalizacji kocio-kocich stosunków.
Zresztą dzisiaj akurat byliśmy u naszej pani weterynarz, zaszczepić naszą Nukę "na wściekłość", jak to uroczo nazywa pani doktor. Opowiedzieliśmy jej o naszych kocich problemach. Powiedziała, że należy po prostu przeczekać, nie wtrącać się, jeśli oczywiście krew się nie leje i sierść nie fruwa w powietrzu. Koty po kilku, kilkunastu dniach same poukładają swoje relacje. Oczywiście zdominuje starszy i silniejszy, czyli Mamrot, Skierka będzie musiała się podporządkować, ale one muszą do tego po swojemu, swoimi własnymi, kocimi drogami. No więc czekamy. Teraz już z większa nadzieją :-)
Skierka poznaje świat. |
Po tygodniu niezgody, wreszcie pierwsze chwile pokoju i spokoju |
Czy to już trwały pokój, czy tylko chwilowy rozejm? |
A oto Skierka na pierwszym spacerze:
Fajnie że się dogadały. A już myśleliśmy że Skierka wróci pod opiekę mamy.
OdpowiedzUsuńNa razie dogadywanie się jeszcze trwa. Ale o powrocie do mamy już raczej nie ma mowy.
Usuń