W naszej "zagródce" na szczęście mamy dużo zieleni. Naszego gospodarzenia nie zaczęliśmy od wycięcia w pień wszystkiego, co porastało naszą działkę i czego nie dało się wykosić kosiarką. Dzięki temu mamy sporo drzew i krzewów, które nawet w tak dokuczliwie upalne dni jak teraz dają kojący cień i uczucie chłodu. A ponieważ jest to cień pochodzący od żywych roślin, jest on naprawdę przyjemny.
Woda... zawsze przynosi ochłodę w upalne dni. Niestety, nie mamy u siebie basenu z prawdziwego zdarzenia - przemawiają za tym względy bezpieczeństwa bywających u nas wnuków. Ale na malutki, rozkładany i napełniany wodą ad hoc, w zależności od potrzeb brodzik, zawsze możemy sobie pozwolić.
Zestaw antyupałowy: brodzik, metalowa balia, prowizoryczny stolik pod parasolem i plażowy fotelik |
W zeszłym roku natomiast korzystając z tego, iż komuś "zbywała" niepotrzebna już wanna, przygarnęliśmy ją do naszego obejścia. Jednak, inaczej niż tradycyjnie, przeznaczyliśmy ją nie na deszczówkę, a na czystą wodę, którą wannę napełnialiśmy rano. W zależności od temperatury powietrza, około godziny 11-12 woda w wannie stawała się na tyle znośna, że można bez problemu korzystać z niej nie tylko do obmywania twarzy, ramion czy tułowia, ale nawet do kompleksowych kąpieli. Ta forma ochłody cieszyła się wśród naszych gości naprawdę sporym powodzeniem. Pełni racjonalizatorskich zapędów, wyposażyliśmy nawet tę wannę w przenośny aparat do wytwarzania tzw. bąbelków, czyli takie przenośne jacuzzi. To dopiero była frajda...
Ale pamiętajmy, że nie tylko my odczuwamy skutki upałów. Nasze zwierzaki też. Jak widać poniżej.
Na szczęście pogoda chyba już odpuszcza. Dzisiaj, co prawda też mieliśmy trzydzieści stopni, ale powietrze jakieś bardziej znośne było. Miejmy nadzieję, że tak już zostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz